Transformowaliśmy i ruszyliśmy długim korytarzem, którego końca nie było widać. Żadne z nas nie chciało się odezwać. Po części dlatego, że jeżeli nie zdołamy powstrzymać Decepticonów, przegramy tą wojnę. Nadal nie wiemy co dokładnie planuje Megatron, ale z pewnością nie jest to nic dobrego. Znalezienie tego Klucza było dla niego całkowitym priorytetem.
-Jak myślicie, atak już się zaczął? – spytałem, chcąc jedynie
zabić ciszę.
-Elita mówiła, że wyruszają natychmiast – odparła Infinity –
Ale powinniśmy się teraz skupić na naszej misji. Wiem, że martwisz się o ojca,
ale nic mu nie będzie. Obiecuję…
Zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć. Od kąt tylko pamiętam.
Przynajmniej to się nie zmieniło, w porównaniu do…wszystkiego.
-Jak długa może być ta droga? – „spytał” retorycznie Bee –
Przecież tu nawet nie widać końca!
-Jądro znajduje się dokładnie w samym centrum planety –
wyjaśniłem – A zważywszy na to, że Cybertron mały nie jest…
-Przed nami jeszcze kawał drogi – dokończyła za mnie Infinity
– Dlatego lepiej trochę przygazujcie, chłopcy. Bo jeszcze fembotka was
przegoni…
Oczami Elity One
Atak trwał. Zebrałam sporą część wojska ze wszystkich miast
pod władzą Autobotów do ataku. Na wieść, że ostatni z Prime’ów został pojmany,
nie wahali się nawet na chwilę, tylko od razu ruszyli do boju. Jeszcze nigdy
jednak nie dowodziłam tak wieloma żołnierzami i muszę przyznać, że nie jest to
łatwe zadanie. Wiele jednostek w wielu miejscach, a wszystkie chcą znać rozkazy.
Rozkazy, które ja mam wydawać. Dużo lepiej bym się czuła, gdybym miała prosić
otrzymać rozkaz, zamiast go dać. Tak zawsze było mi łatwiej… Ale muszę się
wciąć w garść, bo stawka jest zbyt wysoka…
-Ironchide! – zawołałam mojego ulubionego „speca” od broni,
który zjawił się jak na zawołanie – Jak wygląda sytuacja pod bramą więzienia?
-Ciężko ją sforsować, ale robimy, co tylko się da.
-Próbujcie dalej. Może uda ci się gdzieś znaleźć Wheiljack’a,
on na pewno ma ze sobą tonę ładunków wybuchowych, niech wam pomorze.
-Tak jest!
Mech ruszył z powrotem do walki i w kierunku bramy
więziennej. Nadal nie otrzymałam żadnych wieści od szpiega, ale liczyłam, że
wszystko pójdzie tak, jak powinno. Oby, bo inaczej możemy nie wyjść z tej bitwy
żywi… Mimo naszej liczebności, byliśmy jednak na terytorium wroga i to on miał
nad nami przewagę. Ogromne działa Megatrona, które w każdej chwili mogły do nas
strzelić także nie dodawały mi otuchy. Całę szczęście jedynie Lord Decepticonów
może wydać rozkaz ich użycia, a póki jest w drodze do Jądra Cybertronu, nie
zdoła się połączyć ze swoim wojskiem.
Nagle cała ziemia się zatrzęsła. Z trudem udało mi się
utrzymać równowagę. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu źródła tego
niecodziennego zjawiska i już po chwili pożałowałam swojego czynu. W naszą
stronę szedł ogromny Combiner – Devastator. Każdy, kto go kiedykolwiek widział
nie przeżył, by opowiedzieć przebieg walki. To w pewnym sensie tajna broń
Decepticonów. I teraz idzie prosto na mnie…
Oczami Optimusa
Odgłosy walki z zewnątrz wyraźnie wskazywały na to, że
Autoboty zaatakowały Kaon. Elita nie chciała czekać ani chwili. Obawiałem się
jednak, że bez mojej pomocy nie dadzą sobie rady. Bądź, co bądź, ale do jest
Kaon – stolica Decepticonów. To tutaj stacjonują najlepsi żołnierze Megatrona…
Byłem w celi, przypięty do sufitu przez elektromagnetyczne
kajdany i strzeżony przez dwóch
strażników w środku celi oraz dwóch na zewnątrz. Byłem słaby, ale nadal mogłem
walczyć. Potrzebowałem tylko sposobu, by uwolnić się od kajdan…
Nagle do celi wszedł średniego wzrostu mech o
jaskrawoczerwonym lakierze i optykach tego samego koloru. Strażnicy zmierzyli
go wzrokiem, nie pozwalając, by ten do mnie się zbliżył.
-Dajcie spokój! Lord Megatron kazał mi sprawdzić, czy Prime w
ogóle jeszcze funkcjonuje! Chyba nie chcecie, żeby przywódca Autobotów zgasł na
waszej warcie?
Vechicony wymieniły porozumiewawczo spojrzenia i ostatecznie
przepuściły mecha. Ten obejrzał mnie dokładnie, po czym przeniósł wzrok na
panel sterujący kajdanami. Kryjąc się, podszedł do niego i nim strażnicy
zdążyli zareagować, wyłączył trzymające mnie kajdany. Nie czekając ani chwili
uruchomiłem ostrza i zgasiłem ich. Do środka wbiegli żołnierze z zewnątrz, ale
bez problemu ich pokonałem. Czerwony mech otrzepał ręce z zadowoleniem, uśmiechając
się dumnie.
-Robra robota, Knock Out. Dziękuję ci.
-Ależ nie ma za co, cała przyjemność po mojej tronie -
ukłonił się, po czym udał w kierunku drzwi – Nie ma na co czekać. Autoboty
nadal walczą, a nie zapowiada się na ich wygraną… Devastator postanowił się
zabawić – szliśmy, po drodze zabijając każdego, kto starał się nas zatrzymać –
Megatron udał się do jądra Cybertronu, ale nie wiem czy zdołał już zatruć
Primusa mrocznym energonem.
-A więc to jego plan? Przecież nam krwią Unicrona nie da się
zapanować.
-Tylko, że Megatronowi jakoś się to udało. I sądzi, że
infekując jądro planety będzie mógł panować też nad nią.
-Złudne nadzieje…
-Wiesz, jakiś czas temu poznałem twojego syna – zmienił nagle
temat – Bardzo miły bot, muszę przyznać. Przynajmniej wie, co to dobre maniery…
-Tak… Ma to po matce…
Oczami Megatrona
Jądro Cybertronu było…olśniewające. Ogromne, jasne i tak
niezwyciężone. Przynajmniej do czasu…
-Działa gotowe? – spytałem żołnierzy.
-Tak jest, Panie.
-A więc ognia!
Wydałem rozkaz i w tej samej chwili z porozstawianych naokoło
jądra dział uwolniły się promienie mrocznego energonu, który zaczął zatruwać
planetę. Teraz, kiedy to ja kontroluję mroczny energon, tym samym
kontrolujęcały Cybertron! I już nikt nie zdoła mnie pokonać!
Nagle usłyszałem charakterystyczny odgłos silnika, który tak
dobrze znałem. Odwróciłem się w kierunku, z którego dochodził i ujrzałem swoją
własną córkę. Femme transformowała się i przybrała pozycję do walki. Chwilę
później dołączyły do niej dwa Autoboty – Ace Pax oraz żółty konus, którego
jeszcze nie dawno byłem pewien, że zgasiłem. Cóż, przynajmniej mam szansę
naprawić swój błąd.
Vechicony bez rozkazu wycelowały broń w przeciwników.
Mieliśmy przewagę liczebną, ale zbyt dobrze znałem córkę, by sądzić, że kilka
nędznych żołnierzy zdoła ją zatrzymać. Dlatego też zakazałem jakikolwiek
działań bez rozkazu.
-Ojcze… Nie chcę z tobą walczyć – mówiąc to wyłączyła swój
blaster i zrobiła krok wprzód - Skończ z
tym szaleństwem, proszę. Znów możemy być rodziną…
-Rodziną? – prychnąłem – Gdybyś była moją rodziną nigdy byś
mnie nie zdradziła! – femme wbiła wzrok w podłogę.
-Gdybyś mnie do tego nie zmusił, nie zdradziłabym cię. Możesz
więc winić jedynie siebie i swoją arogancję.
-Nie bądź dzieckiem i przyznaj się do błędu, a być może wtedy
cię oszczędzę – Infinity zacisnęła pięści.
-Nie potrzebuję twojej łaski…
Oczami Infinity
Bez chwili namysłu ruszyłam do ataku. Byłam wściekła na ojca
i pozwoliłam, by mymi czynami pokierowały emocje. W walce jednak musiałam
oczyścić umysł. Nie walczyłam z jakimś byle jakim przeciwnikiem, a z samym
Megatronem, który już raz w końcu o mało mnie nie zgasił…
Kiedy vechicony zaczęły strzelać, Ace i Bumblebee ruszyli do ataku. Ja nadal biegłam
w stronę ojca, który nie ruszył się nawet na centymetr. Byłam gotowa w każdej
chwili wyciągnąć ostrze i zaatakować, a jednocześnie przygotowywałam się na
cios ze strony mecha. Kiedy już byłam tuż przy nim i miałam wyciągnąć miecz, on
niespodziewanie wycelował we mnie swój blaster. Zrobiłam szybki unik i cudem uniknęłam
pocisku. Zbyt blisko…
Szybko uruchomiłam ostrze i zaatakowałam Megatrona, który
swoim długim mieczem zręcznie odparł mój atak. Rozpoczęliśmy nasz pojedynek na
miecze, który do złudzenia przypominał te sprzed lat, kiedy to ojciec uczył
mnie walczyć… Nie powinnam teraz myśleć o takich sprawach. Muszę się skupić!
Megatron kątem oka spojrzał na swoich żołnierzy, którzy
ginęli z rąk Ace’a i Bee. To była moja szansa. Schowałam miecz, chwyciłam ojca
za głowę i uderzyłam nią w moje kolano. To na chwilę go otumaniło… Mi ta chwila
wystarczyła. Uderzyłam go z pięści w podbródek, potem w brzuch, a kiedy stracił
równowagę podcięłam go. Ojciec upadł na ziemię. Chciałam zadać kolejny cios w
twarz, ale mech niespodziewanie chwycił moją pięść, tym samym ją zatrzymując.
Pociągnął ją do siebie, a kiedy byłam dostatecznie blisko, uderzył mnie z
pięści prosto w brzuch. Jęknęłam z bólu. To był duży błąd, bo tym samym dałam
Megatronowi znak, że tracę siły. A on oczywiście musiał to wykorzystać. Mech
podniósł się, po czym chwycił mnie za ramiona i rzucił na ścianę. Nim zdążyłam
zareagować, był już obok mnie, trzymając moją szyję swoimi ostrymi szponami.
-Mogłaś mieć wszystko, a zamieniłaś Imperium Decepticonów na
jakieś marne Autoboty?! Na jego!?
-Nie, Megatronie.
Ojciec odwrócił się w stronę, z której pochodził głos, a
należał on do Ace’a. Zorientowałam się, że wszystkie decepty są martwe, a
działa, które zatruwały jądro Cybertronu – wyłączone. Pozostał więc tylko
Megatron.
-Wybrała wolność – powiedział Ace, chwilę później ruszając na
Lorda Decepticonów.
Megatron puścił mnie i także ruszył do ataku. Instynktownie
chwyciłam się za szyję, by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Bee
podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
Ace walczył z Megatronem na pięści, ale z powodu braku
jakiegokolwiek miecza był na straconej pozycji. Nawet mimo tego, że ojciec był
słabszy po naszej walce, nadal miał przewagę. Chciałam iść i pomóc, ale nim się
zorientowałam, Megatron wbił swoje ostrze w brzuch Ace’a.
Chciałam krzyczeć, płakać, a na sam koniec zgasić Megatrona
za to, co zrobił. Ale z jakiegoś powodu, nie byłam w stanie się nawet ruszyć.
Kończyny odmówiły posłuszeństwa, przetwornik mowy sam z siebie się wyłączył.
Czułam jedynie łzy spływające mi po policzkach…
-Mówiłem ci… Póki byłeś mi potrzebny, póty cię nie zgasiłem…
Teraz? Teraz jesteś tylko nic nie wartym śmieciem!
Lord Decepticonów wysunął ostrze z rany
Ace’a, po czym
spojrzał na mnie i Bumblebee. Byliśmy gotowi do ataku, ale nie spodziewanie za
Megatronem otworzył się ten turkusowy portal, a z jego środka wyszedł
Soundwave. Nie odezwał się (jak zawsze), za to na swoim ekranie pokazał ojcu,
że w Kaon trwa bitwa. Lider Decepticonów spojrzał na jądro, które teraz
przepełniało fioletowe światło – znak, że przegraliśmy. Potem przeniósł wzrok
na mnie i uśmiechnął się perfidnie.
-Jeszcze przyjdzie czas na naszą walkę, córko…
Po tych słowach tak Megatron, jak i Soundwave zniknęli w
portalu, a ja i bee ruszyliśmy w stronę rannego Ace’a. Obwiniałam się za to, co
zaszło. To ja przegrałam z Megatronem i to przeze mnie Ace musiał z nim
walczyć. To wszystko moja wina…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz