Siedziałem
na trybunach Areny Kaonu i przyglądałem się jak jej najlepszy gladiator
walczy ze swymi przeciwnikami. Mech ten był wyjątkowo wysoki, choć niższy od
swych rywali, mimo to bez problemu stawiał im czoła. Miał szary lakier i niebieskie
optyki, którymi mógł zabić pozostałych gladiatorów. Bezproblemowo unikał ich
ciosów, żeby następne samemu zaatakować z zaskoczenia i powalić
przeciwników. Tłum wiwatował, gdy ostatecznie na arenie został tylko on.
Zadowolony mech uniósł ręce, by dodatkowo uszczęśliwić tłum. A potem, jak gdyby
nigdy nic, zszedł z areny.
Szybko
udałem się w stronę wyjścia z trybun, by spotkać go zanim całkiem zniknie
mi z optyk. Musiałem przepychać się pomiędzy innymi widzami, ale w końcu
udało mi się wydostać na zewnątrz. Tam zobaczyłem nieco przygarbionego,
wyraźnie zmęczonego gladiatora oddalającego się od areny. Niepewnie ruszyłem
w jego stronę . Chciałem się odezwać, ale tak naprawdę nie wiedziałem co
powinienem powiedzieć. Niespodziewanie mech zatrzymał się odwrócił w moją
stronę.
-Mogę
wiedzieć, czemu tak nieudolnie mnie śledzisz? – zapytał, ilustrując mnie
wzrokiem od góry do dołu.
-Ja… -
zawahałem się – Ja chciałem tylko powiedzieć, jak bardzo mi imponujesz – bot
uniósł jedną brew ze zdziwienia – I nie mam tutaj na myśli jedynie walki. Twoje
idee, plany zmiany władzy na Cybertronie, bardzo mnie inspirują. Uważam, że
masz całkowitą rację. Na naszej planecie rządzi korupcja i trzeba coś z
tym wreszcie zrobić.
-A więc
podzielasz moje zdanie?
-Całkowicie
- mech uśmiechnął się delikatnie.
-Miło
wreszcie poznać kogoś, kto także pragnie zmian – odwzajemniłem uśmiech – Jak
cię zwą?
-Orion.
Nazywam się Orion Pax.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz