niedziela, 18 czerwca 2017

Rozdział XIV - Not Your Fault


Powoli zacząłem otwierać optyki. Byłem cały obolały, a zmęczenie sprawiało, że nie byłem w stanie się podnieść. Wszystko zdawało się być zamazane, a cały świat obrócił się do góry nogami. To pewnie objawy niedoboru energonu tak mąciły mi w głowie… Dopiero po chwili zorientowałem się, gdzie jestem. Wiele rannych Autobotów, medyków, znajome twarze… Znów byłem w Iacon…


Nagle wszystkie wspomnienia z ostatnich megacykli uderzyły we mnie z taką siłą, że mimowolnie rozpłakałem się, zdając sobie sprawę, co się stało… Śmierć Sentinela, w dodatku z mojego powodu… Optimus… Tata… To wszystko moja wina!

-Ace… - usłyszałem znajomy głos, a już po chwili przede mną pojawiła się Infinity.

Uśmiechała się delikatnie, choć bez problemu mogłem rozpoznać, że to wymuszany gest. Mimo wszystko pojednanie z nią sprawiło, że i ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Chciałem podnieść się, by ją przytulić, lecz femme swoim stanowczym wzrokiem mi tego zakazała.

-Jesteś jeszcze zbyt słaby. Ratchet kazał ci leżeć co najmniej megacykl. Dopiero później pozwolę ci wstać.
-Nie rozumiesz… Muszę pomóc ojcu.
-Zrobimy to – mówiąc te słowa, fembotka chwyciła mnie delikatnie za dłoń – Elita już tu jest, stara się zorganizować boty do ataku na Kaon. Ma plan, ale jeszcze nie zdążyła się nim ze mną podzielić.
-Infinity… Po co Megatronowi Klucz Omegi? – femme cicho westchnęła.
-Sama chciałabym wiedzieć. Najwyraźniej nawet mi ojciec nie ufał dość dobrze, by zdradzić swój plan. Wiemy tylko tyle, że tylko Klucz jest zdolny otworzyć wrota do jądra Cybertronu, ale co chce z nim zrobić Megatron… Tego nie wiem. No i może jeszcze tego, skąd Klucz wziął się u Optimusa. W końcu to Sentinel był jego strażnikiem.
-Nie byłem jedynym więźniem Decepticonów – wyjaśniałem – Megatron przetrzymywał też Sentinela, torturował go, by dowiedzieć się o położeniu Klucza. I dowiedział się tego przeze mnie… - powiedziałem ze wstydem – Zagroził Sentinelowi, że jeśli ten nie zdradzi mu położenia reliktu, zabije mnie…
-Ace, nie możesz się za to obwiniać.
-Ale on zginął przeze mnie!
-Może tak, a może nie! – uniosła się – Nie to jest teraz najważniejsze! Megatron ma Optimusa i musisz szybko wrócić do formy, by mu pomóc. Więc dobrze ci radzę, wyłącz na chwilę przetwornik mowy i odpocznij – rozkazała - Wrócę niedługo.
-Gdzie idziesz?
-Zobaczyć, czy mogę coś jeszcze zrobić dla Elity. Jakby na to nie patrzeć, na chwilę obecną ma na głowie całe wojsko Autobotów…

Po tych słowach Infinity odeszła, zostawiając mnie samego. Miała rację. To nie czas na obwinianie się. Tak, Sentinel zginął, ale Optimus wciąż funkcjonuje. I muszę być w pełni sił, by go uratować…



Oczami Optimusa

Mój syn był bezpieczny. Tylko to się dla mnie liczyło w chwili, kiedy dobrowolnie oddałem się w ręce Megatrona. Byłem w stanie ponieść wszelkie koszty, byle by tylko on był cały i zdrowy…

Razem z Megatronem i jego armią lecieliśmy Nemezis w kierunku Kaon. Stałem przed wielką szybą, oglądając zniszczony Cybertron. Choć byłem skuty, każdy vechicon miał odbezpieczony blaster. Megatron natomiast był nadzwyczaj spokojny. Znał mnie dość dobrze, by wiedzieć, że zawsze dotrzymuję danego komuś słowa. Zdziwił go jednak fakt, że Klucz Omegi ukryłem akurat w stolicy Decepticonów. Ale ja go nie oszukiwałem. Wierzyłem Elitę i wszystkie Autoboty. Wiedziałem, że nawet jeśli dam Lordowi Decepticonów relikt, oni zdołają go powstrzymać.

Zatrzymaliśmy się nad stolicą. Na mostek wszedł Soundwave, a Megatron dał vechiconom rozkaz, by te zostawiły nas samych. Mech spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem.

-Współrzędne – rozkazał.
-Powinieneś się już dawno domyślić, stary przyjacielu – Lider Decepticonów zmierzył mnie wzrokiem.
-Nie igraj ze mną, Prime. I nazywaj mnie więcej przyjacielem – zagroził – Gdzie jest Klucz?
-Tam, gdzie rozpoczęła się nasza wspólna przygoda, Megatronusie…

Mech z trudem powstrzymał się od wymierzenia mi kary. Zacisnął pięść z nerwów i podszedł do swojego asa wywiadu.

-Soundwave, otwórz most na Arenę Kaonu.
Już po chwili przed nami pojawił się portal.

Ruchem ręki Megatron rozkazał mi iść do przodu, co też uczyniłem. Nie sądziłem, że Decepticony zdołają ponownie odkryć technikę tworzenia mostów kosmicznych. Używali ich nasi przodkowie, pierwsi Prime’owie, lecz później urządzenia zniknęły z kart historii Cybertronu. Aż do teraz…

Arena Kaonu była dokładnie taka, jak zapamiętałem. Duża, pokryta zaschniętym energonem gladiatorów. Była już jednak zniszczona, po tylu latach wojny. Szedłem dalej, aż do stojącego na środku słupa. Został postawiony po setnym zwycięstwie Lorda Decepticonów, jeszcze wtedy znanego jako Megatronus. Na słupie wyryty był napis „Mistrz nad mistrzami”, który ja sam wymyśliłem.

-Kiedyś wszystko było inaczej – mówiłem, spoglądając na zmieszaną twarz Megatrona – Nie musieliśmy walczyć ani o władzę, ani o energon. Nadal tak może być, przyjacielu…

Na te słowa Megatron z całej siły uderzył mnie pięścią w twarz. Następnie pchnął mnie na słup i przystawił ostrze do gardła.

-Sądzisz, że zdołasz mnie nawrócić? Taki los wybrałeś, kiedy postanowiłeś mnie zdradzić! Wszystko, co się wydarzyło jest twoją winą!
-Nie zdradziłem cię! – broniłem się – Nie chciałem zostać Primem, nie prosiłem się o taki los!
-Myślisz, że o to cię posądzam? Że odebrałeś mi tytuł, który należał się mnie? O, Optimusie… Myślałem, że jesteś mądrzejszy - Megatron opuścił ostrze i uwolnił moje ręce z kajdan – Tylko bez żadnych sztuczek. Daj mi Klucz Omegi.

Bez słowa ułożyłem prawą dłoń na słupie, który w momencie przesiąkł jasnym światłem. Zabrałem rękę, a miejsce, w którym jeszcze przed chwilą ją trzymałem zrobił się otwór. Powoli wyjąłem z niego podłużny przedmiot, cały pokryty językiem pradawnych. Nie podałem go jednak Megatronowi, a wyrzuciłem na drugi koniec areny. Lider Decepticonów spojrzał na mnie z wściekłością.

-Wybacz Megatronie, ale nie mogę dać ci go bez walki.
-Skoro tak bardzo chcesz połączyć się z Wszechiskrą… 
 
Mech niezwłocznie rozpoczął swój atak. Swoje ostrze skierował prosto w moją iskrę, lecz zdołałem odbić atak własnym mieczem. Tym razem to ja zaatakowałem, ale i Megatron bez trudu uchylił się od ostrza. Wycelowałem w mecha blaster i wystrzeliłem, ale on w tym samym czasie zrobił dokładnie to samo. Pociski odbiły się od siebie i odepchnęły nas na dwa końce areny. Szybko podniosłem się i ruszyłem na przeciwnika. Megatron podobnie. Już miałem uruchomić ostrze, kiedy poczułem mocny prąd, przepływający przez całe moje ciało. Upadłem na kolana ze zmęczenia. Szybko zdałem sobie sprawę, że napastnikiem był Soundwave. Nie atakował jednak dalej, a jedynie udał się w kierunku Klucza Omegi. Megatron natomiast podszedł do mnie i uśmiechnął się perfidnie.

-Z wielką chęcią zgasiłbym cię, tu i teraz. Jednak żywy przydasz mi się trochę bardziej.
Po tych słowach mech uderzył mnie w głowę tak mocno, że w momencie straciłem przytomność.



Oczami Ace’a

Po dość długim odpoczynku otrzymałem wreszcie zgodę na opuszczenie skrzydła szpitalnego. Razem z Infinity udaliśmy się do Sali Głównej , gdzie czekała na nas Elita. Matka, gdy tylko mnie zobaczyła, dosłownie rzuciła mi się na szyję, przy okazji troszkę podduszając. Szybko jednak przerwała uścisk, spojrzała mi prosto w optyki, a następnie pocałowała w czoło, jak kiedy byłem mały…

-Dobrze, że nic ci nie jest – mówiąc to delikatnie pogłaskała mnie po policzku – Gdyby nie ty, już dawno bym nie żyła.
-Jesteś moją matką. Zrobiłbym dla ciebie wszystko – Elita uśmiechnęła się, szybko jednak przypomniała sobie o problemach, jakim musiała zaradzić.
-Musimy działać szybko – stwierdziła, zbliżając się do hologramowej mapy Cybertronu – Megatron już ma Klucz Omegi i z pewnością jest drodze do jądra. Będziemy potrzebowali niewielkiej drużyny, która zdoła opóźnić go na tak długo, aż odbijemy Optimiusa. Z tego, co nam wiadomo, jest on przetrzymywany w więzieniu Kaon, gdzie pilnuje go niezła gromadka Decepticonów.
-Skąd wy to wszystko wiecie? – zdziwiła się Infinity – Przecież… To tajne informacje.
-Nie mówię ci wszystkiego, Infinity. Sądziłaś, że byłam naszym jedynym szpiegiem w szeregach Decepticonów?

Chyba tak Infinity, jak i ja przeżyliśmy dokładnie taki sam szok. Kolejny szpieg? Komuś jeszcze życie nie miłe?

-Ale kto? – spytałem.
-To nie jest teraz ważne… Razem z wojskiem ruszę na Kaon i zrobię dość dużą dywersję, by szpieg zdołał wydostać Optimusa z więzienia. Potem jak najszybciej udamy się do jądra.
-Dlaczego nie wydostaliśmy w ten sposób Ace’a? – spytała femme.
-Ponieważ jak sama dobrze wiesz, straciliśmy łączność. O szpiegu wiem tylko ja i Optimus, a przez brak łączności nie miałam możliwości uzgodnienia z nim planu.
-Ale teraz już masz – podsumowałem, a matka skinęła twierdząco głową – Czyli co, ktoś idzie zatrzymać Megatrona, a my odbić tatę?
-Nie - zaprzeczyła fembotka, przez co trochę się zdziwiłem – Nie oszukujmy się Ace, ale ty i Infinity macie największą szansę przetrwania starcia z Megatronem i to właśnie wy musicie go zatrzymać.
-Ale Optimus…
-Wydostanę go stamtąd. Obiecuję – pokiwałem porozumiewawczo głową –Wyruszycie tak szybko, jak tylko będziecie mogli. Nie możemy tracić ani cykla.
-Tak ale... Musimy się jeszcze jakoś tam dostać – powiedziała Infinity – Wrota do jądra są w samym centrum planety. Bezproblemowo to my się tam raczej nie dostaniemy.
-Dlatego właśnie załatwiłam wam przewodnika – mówiąc to Elita wskazała na kogoś, stojącego za nami.

Odwróciłem się i z uśmiechem przytuliłem do Bumblebee. Bot był… Trochę inny. Na ustach miał założoną osłonkę i nie odezwał się do mnie ani słowem.

-Dobrze cię widzieć, przyjacielu.

Odpowiedź, jaką uzyskałem, zszokowała mnie. Bee wydał z siebie jedynie kilka dziwnych dźwięków. Rozumiałem je, ale… Dlaczego nie mówił?

-Co ci się stało?
-Megatron – uprzedziła go Infinity. W jej głosie słyszałem…pogardę?
-Bumblebee zna dobrze podziemia Cybertronu. Doprowadzi was do jądra i razem zatrzymacie Megatrona. Cały Cybertron na was liczy…
-I go nie zawiedziemy…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz